Jego głównym celem było podniesienie poziomu gotowości sukcesyjnej małopolskich przedsiębiorców. Sieć została stworzona dla dobrego przygotowania firm z Małopolski do zaplanowania i przeprowadzenia procesu sukcesji – przejęcia firmy rodzinnej. Jest to możliwe poprzez wzmocnienie postaw przedsiębiorczych oraz rozwój wiedzy i umiejętności u potencjalnych sukcesorów czy osób, które przejęły firmę w wyniku sukcesji.

Członkowie sieci uczestniczyli w szkoleniach z obszaru: prawa, finansów i podatków, organizacji, zarządzania zasobami ludzkimi, zarządzania kryzysowego oraz psychologii. Projekt służył także wymianie doświadczeń, networkingowi oraz tworzeniu sieci współpracy młodych sukcesorów.

Jak przebiegały spotkania? Które obszary wydały się przyszłym sukcesorom najbardziej przydatne? Czy podniosły kompetencje do zarządzania firmą?

Swoimi przemyśleniami podzielili się z nami uczestnicy projektu.

 

Bartosz Januszek – TES Technika Emalia Szkło

Cykl spotkań organizowanych w ramach Małopolskiej Sieci Sukcesorów właśnie się zakończył. Jak ocenia Pan ideę sieci jako przyszły sukcesor?

W Polsce kwestia sukcesji jest tematem młodym i jeszcze mało rozwiniętym, choć na pewno rozwijającym się. Z uwagi na to, że transformacja odbyła się w latach dziewięćdziesiątych, nie mamy w tym zakresie takich tradycji jak na przykład Niemcy, gdzie niemal co druga firma ma rodzinne korzenie. Tym bardziej uważam, że idea tej sieci i wskazanie przyszłym sukcesorom, co tak naprawdę znaczy prowadzić przedsiębiorstwo to doskonałe posunięcie.

Które obszary poruszane podczas szkoleń uważa Pan za najbardziej przydatne podczas procesu przejmowania firmy?

Omawialiśmy sześć obszarów, które oczywiście w pewnym stopniu się zazębiały, jednak prezentowały spojrzenie z wielu stron, co jest szczególnie wartościowe. Ja już od kilkunastu lat pracuję w rodzinnej firmie, dlatego pewien bagaż doświadczeń mam już za sobą. W spotkaniach uczestniczyły osoby z różnych branż, różnej wielkości, o różnym charakterze. Trudno zatem mówić o jednej metodzie na to, jak poprowadzić sukcesję, ale przecież nie o gotowe rozwiązania tu chodzi. Wskazano nam kierunki, w jakich powinniśmy się dalej kształcić, rozwijać i działać, by firma była wewnętrznie „poukładana”, spójna. Musimy być świadomi tego, jakie tematy i wyzwania będą przed nami i jak sobie z nimi radzić – zarówno w procesie sukcesji, jak i po jego zakończeniu. Najważniejsze w tych spotkaniach było to, że powiedziano nam, co nas czeka.

Czy te spotkania otworzyły Panu oczy na jakieś problemy?

Jeden z tematów był bardziej znany moim rodzicom niż mnie – nie poruszaliśmy go wcześniej w firmie. Mowa tu o prawnym aspekcie dziedziczenia. Nie miałem o tym wiedzy, dlatego temat ten stanowił pole do poważnej dyskusji. Trzeba dobrze przemyśleć, w jaki sposób to przeprowadzić, by spełniało nie tylko oczekiwania nasze i pracowników, ale i było zgodne z konkretnymi regulacjami.

Czy zdobył Pan nowe kompetencje do zarządzania firmą?

Uważam, że największa inwestycja, jakiej można dokonać, to inwestycja w swoją wiedzę. Z każdego szkolenia można było coś wynieść i podczas każdego dało się podnieść swoje kompetencje. Bo rola przedsiębiorcy nie kończy się na pójściu na rozmowę biznesową i rozmowie z klientem. To jest przede wszystkim obszar rozmowy z pracownikami – z nimi jesteśmy na co dzień i z nimi musimy wejść w dobre relacje.

Właściciel firmy wyznacza kierunek, strategię i musi umieć się komunikować. „Nestor” zrobił robotę, ale my, sukcesorzy, mamy przed sobą kolejne wyzwania i na przychylność musimy sobie zasłużyć.

Dziękuję za rozmowę.

 

Marcin Stolarzewicz - KEJ

Co sądzi Pan o idei Sieci Sukcesorów? 

Projekt „Małopolska Sieć Sukcesorów” to w mojej opinii znakomita idea, która – co ważne – została wdrożona w odpowiednim czasie. Pomysł stworzenia swego rodzaju społeczności sukcesorów ma szanse być dla samych zainteresowanych olbrzymim wsparciem i pozwoli im na pewniejsze stawianie pierwszych korków w biznesie. Trzeba wyraźnie podkreślić, że każda sukcesja to nie tylko wielka szansa, ale też olbrzymie ryzyko i odpowiedzialność.

W jaki sposób jako sukcesor firmy rodzinnej skorzystał Pan ze spotkań/warsztatów IPH?
Jako jedyny z uczestników warsztatów IPH nie pracuję jeszcze w firmie rodzinnej, którą mam w niedalekiej przyszłości przejąć. Myślę jednak, że wiedza zdobyta w trakcie spotkań z ekspertami znacząco ułatwi i przyspieszy proces sukcesji w firmie, którą od ponad 20 już lat prowadzi mój tata. Przede wszystkim spotkania pozwoliły spojrzeć mi na zarządzanie firmą i osobami w niej pracującymi z zupełnie innej perspektywy. Najważniejsze jest chyba jednak to, że poznałem część problemów, z którymi będę musiał się zmierzyć i już samo to jest olbrzymim komfortem. Nikt z nas nie lubi być zaskakiwany trudnymi sytuacjami.

Które obszary szkoleń wydały się Panu najbardziej przydatne?

Każda wiedza związana z procesem sukcesji, dla osób bezpośrednio w nią zaangażowanych, jest bezcenna. Na pewno bardzo wartościowe były spotkania omawiające kwestie podatków i wzbudzającego wśród przedsiębiorców wiele negatywnych emocji „Polskiego Ładu” oraz wszelkie niuanse związane z psychologią biznesu i human resources.

Czy spotkania podniosły Pana kompetencje do zarządzania firmą?

Jako specjalista pracujący w dużej korporacji nie mam doświadczeń w zakresie zarządzania kryzysowego, zarządzania zasobami ludzkim, nie wspominając o podatkowych i prawnych aspektach sukcesji. Spotkania pozwoliły mi zrozumieć podstawy i dały impuls do samokształcenia się w obszarach ważnych z punktu widzenia sukcesora. Innymi słowy, zrobiłem pierwszy mały krok w kierunku udanej sukcesji i jestem na pewno w większym procencie do niej lepiej przygotowany.

Czy te kompetencje będzie Pan mógł praktycznie wykorzystać w swojej pracy i w procesie sukcesji – przejmowania firmy po rodzicach ?

Nie tylko będę mógł, ale na pewno to zrobię. Liczę na to, że zdobyta wiedza pomoże mi uniknąć wielu błędów, a sukcesja przebiegnie w sposób jak najmniej bolesny dla firmy. Jestem też przekonany, że uda mi się utrzymać kontakt z niektórymi uczestnikami szkoleń i będziemy w przyszłości ze sobą współpracować w wielu obszarach. Dalsze wsparcie dla uczestników Sieci będzie nieocenione, zwłaszcza tam, gdzie ogólne wskazówki mogą okazać się niewystarczające.

Dziękuję za rozmowę.